projekt
po serii molestowań, telefonów i maili acz raczej w wyniku twardych negocjacji Szefowej ksywa Mistrzunio (BÓJCIE SIE LUDZIE NIERZETELNI I SŁABEJ WIARY), dziś nad ranem architekt podesłał poprawione plany dachu (w sumie przyszły po północy więc trzeciego obiecanego terminu też nie dotrzymał ale co tam, ważne że jest)
tylko nie myślcie, że problem rozwiązany, nie nie ...
jedna stalowa płatew nadal przechodzi przez środek komina wentylacyjnego na wylot , Pan Architekt raczył tylko uzupełnić projekt o brakujące rysunki i elementy konstrukcyjne więźby
kierownik wspomniał, że sporo tego drewna doszło do konstrukcji więc nie wiadomo czy nie będzie drożej
no ale nie mam już cierpliwości do architekta, musimy sobie jakoś sami poradzić